Odpowiadając na stereotypowe myślenie o schizofrenii i ludziach na nią cierpiących, schizofrenia nie jest rozdwojeniem jaźni czy posiadaniem przez kogoś kilku osobowości. Nie jest też prawdą,

że ludzie, u których zdiagnozowano schizofrenię są nieobliczalni i agresywni. Choć prawdą jest,
że to się zdarza w ostrych przypadkach psychozy, nie tylko w schizofrenii.

Czym zatem jest schizofrenia?

Jest przede wszyskim wielkim lękiem i cierpieniem, uczuciem niezrozumienia na każdej płaszczyźnie: siebie, społeczności i przez społeczność. Jest zespołem objawów:

  • pozytywnych, czyli wytwórczych (wszystko, co dzieje się ponad rzeczywistość), omamów słuchowych, dotykowych i wizualnych.
  • negatywnych, czyli deficytowych (wszystko, co uniemożliwia przeżywanie rzeczywistości), wycofanie
    z aktywności społecznej i zawodowej, lęk przed wyjściem z domu czy nawet
    z łóżka, apatia, brak celów.

Należy jednak pamiętać, że objawy te nie występują jednocześnie, mogą występować wybiórczo lub
w różnych fazach choroby. Ze względu na różnorodność objawów sklasyfikowano typy schizofrenii: paranoidalną, prostą, katatoniczną, hebefreniczną, rezydualną, niezróżnicowaną.

Prawie zawsze schizofrnii towarzyszy spowolnienie procesów poznawczych i objawy psychotyczne, po których zazwyczaj środowisko orientuje się, że osoba ta potrzebuje pomocy i nakłania ją do rozpoczęcia procesu leczenia.

Czym jest psychoza?

Współczesna psychiatria definiuje psychozę jako silną reakcję psychiki na sytuację „nie do zniesienia”.

Co to znaczy? Nic więcej ponad to, co każdego z nas wczesniej czy później spotka: pasmo mocno stresujących sytuacji, długa ekspozycja na stres czy niemożność wypowiedzenia, zidentyfikowania jednego, konkretnego problemu. Jeśli tak, to czemu nie wszyscy chorujemy? Tego nauka jednoznacznie nie stwierdziła. Na przestrzeni lat powstawały różne teorie od namacalnych, doszukujących się zmian
w mózgu, neurologicznych czy bichemicznych po czysto psychoanalityczne, doszukujące się przyczyn
w traumach z dzieciństwa. Każda z tych teori jest prawdziwa ale nie odnosi się holistycznie do całości problemu. Mimo wielości teorii wciąż nie potrafimy jednoznacznie określić przyczyny schizofrenii. Natomiast z punktu widzenia osób doświadczonych tym kryzysem oraz ich rodzin jesteśmy w stanie jednoznacznie stwierdzić, że bez względu na czynniki zewnętrzne, prawdziwy powód zna tylko osoba przeżywająca kryzys.

Stan psychozy nie bierze się nagle i znikąd. Buduje się latami z nieprzepracowanych, trudnych sytuacji
i negatywnych doznań, które nie zostały odreagowane, nie znalazły ujścia lecz są magazynowane i nie zrozumiałe. Kolejny stres czy trudność powoduje wystąpienie objawów psychotycznych jako reakcji „spustowej”.

W świetle nowych badań i trendów nowoczesnej psychiatrii, trzeba zmienić sposób postrzegania psychozy jako objawu chorobowego, który trzeba zagłuszyć.

Według podejścia Otwartego Dialogu, język psychozy też jest ważny, choć w większości
nie zrozumiały. Jednak na ile stan osoby w kryzysie na to pozwala, trzeba starać się udrożnić dialog najwcześniej jak to możliwe, nawet zanim zostanie postawiona ostateczna diagnoza.

Oczywiście farmakoterapia jest decydująca, gdyż człowiek w psychozie niezwykle cierpi, jest też mocno wycofany i nie skłonny do podejmowania rozmów. Trzeba mu pomóc farmakologicznie, żebyśmy umieli zrozumieć jego problemy i mogli pomóc. Ale farmakologia nie jest wystarczająca, trzeba dowiedzieć się od osoby w kryzysie, w czym jest jego źródło.

Trzeba być przygotowanym na to, że nasz bliski w stanie psychotycznym nie będzie chciał podjąć leczenia. Często też zdarza się przerywanie leczenia farmakologicznego i kolejne epizody psychotyczne. Zazwyczaj każdy następny epizod jest cięższym przeżyciem dla cierpiącego i dla jego rodziny. Trzeba się na to przygotować, co nie znaczy, że tak musi być.

Nie jest też tak, że życie naszych bliskich z rozpoznaniem schizofrenii jest już przekreślone i niczego nie osiągną – to nie prawda. Musimy tylko i AŻ pomóc im rozpoznać czym dla nich jest „sytuacja nie do zniesienia”. Ażeby do tego doszło, musimy my, rodziny uruchomić swój potencjał pomocy naszemu bliskiemu, gdyż jesteśmy pierwszym, bo codziennym zespołem terapeutycznym.

Nie możemy czuć się bezradni i bezsilni, bo tacy nie jesteśmy. Mamy moc uczestniczenia w procesie zdrowienia naszych bliskich i korzystajmy z niej.

Agnieszka, u mojego syna rozpoznano schizofrenię